Eve - Lip Lock
From the Rib / RED Distribution
Długo
oczekiwana czwarta studyjna płyta amerykańskiej raperki ukazała
się 14 maja tego roku, po bezmała jedenastu latach przerwy.
Oczekiwania fanów wzrosły ogromnie. Po odsłuchaniu materiału
pozostajemy jednak z wrażeniem niedosytu, zmieszania. Krążek
uderza zdecydowanie w tony taneczne, sięga po nowe brzmienia (w tym
dubstep). Słyszymy tu Eve pewną siebie, dojrzałą, nie tak
agresywną jak na ostatnim albumie Eve-olution.
Mieszanka jaką nam zaserwowano jest jednak nie do końca spójna.
Czyżby to efekt wieloletniej pracy nad albumem i perturbacji z
wytwórnią? Goście na albumie nie zachwycają. Kawałek Keep
Me From You
z udziałem Dawn Richard brzmi bardziej jak odrzut z sesji
nagraniowej do Goldenheart.
Rozczarowuje też Missy Elliott w nijakim Wanna
Be. Pojawia się też Snoop Dogg (nie -Lion tym razem) w Mama in the Kitchen oraz Chrisette Michele w dobrym Never Gone. Najmocniejszą stroną krążka jest singlowe Eve
z udziałem Miss Kitty oraz przepełnione pozytywną energią Forgive
Me, utrzymane
w klimacie reggae.
Album zdecydowanie nie ma potencjału, aby zdominować listy
przebojów. Eve wypada jednak wciąż o wiele lepiej niż obecnie
najpopularniejsza raperka Nicki Minaj. Lip Lock,
wydany po tak długiej przerwie pokazuje, że Eve wciąż należy do
czołówki w swoim fachu. Podjęła ryzyko, mieszając style, ale jej
rap pozostaje dalej miły dla ucha, choć nie najwyższych lotów
jeżeli chodzi o treść. Ryzyko to może nie do końca opłaci się
komercyjnie, niemniej miło jest wiedzieć, że Eve nie powiedziała
jeszcze ostatniego słowa, a jej kariera nie musi opierać się
wyłącznie na featuringach u innych artystów.
Ocena - 3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz